ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

27 kwietnia 2016

Parowóz Ty2-64

Rudak.
Zapewne część z Was, odwiedziła kiedyś Lokomotywownię na Kluczykach. Wielka hala zbudowana w latach ’40 nawet dziś robi spore wrażenie. Ci bardziej ciekawscy zrobili kilka kroków dalej i znaleźli się na jej tyłach. Część trafiła tam przypadkowo, inni zupełnie świadomie, aby zobaczyć na własne oczy parowóz Ty2-64 z roku 1942. Sam byłem tam ostatnim razem w maju 2010 roku, tylko po to, aby go zobaczyć na własne oczy, i drugi raz – wczoraj, ale już nie na Kluczykach, tylko na Rudaku, gdzie parowóz czeka na swą ostatnią podróż na… Śląsk.

Parowozy tego typu produkowano w latach 1942-1945. Przez ten czas w trzynastu fabrykach na terenie Niemiec i w krajach opanowanych przez III Rzeszę (trzy fabryki były w Polsce) powstało 6161 maszyn, z czego 1206 sztuk, w 1945 r., przeszło na własność PKP. Głównym celem parowozów w czasie wojny, był transport zaopatrzenia na front wschodni. Ty2 rozwijały prędkość do 80km/h, przy czym z taką szybkością mogły poruszać się nawet na wstecznym. Dzięki porządnej izolacji termicznej i ogrzewanej kabinie maszynisty, lokomotywy mogły przezwyciężyć nawet najbardziej srogie, radzieckie zimy.

Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach, nie zawsze był toruński. Na stronie Wciąż pod parą… Parowozy w Polsce, możemy prześledzić cały przebieg służby tej maszyny. Ty2-64 wyprodukowano w 1942 r. w wiedeńskiej Lokomotivfabrik Floridsdorf – to właśnie tam powstało najwięcej, bo aż 1053 sztuk. Po drugiej wojnie światowej rozpoczęła się jego długa wędrówka po Polsce. Zaczął od krakowskiej lokomotywowni, dwa miesiące później był już w Chabówce, potem m.in. Dębica, Nowy Sącz, Skarżysko Kamienna, Gdańsk i wreszcie w 1977 roku, po raz pierwszy – Toruń. Dwa lata później parowóz został przekazany do Grudziądza. Ty2-64 ostatecznie powrócił do Grodu Kopernika 21 stycznia 1982 i pracował przez kolejnych dziewięć lat. Z inwentarza został wykreślony pod koniec lipca 1991 r. i od tamtej pory stał na bocznym torze na Kluczykach. Zapomniany przez wszystkich, z wyjątkiem rdzy, stał się wrakiem – smutnym przykładem przemijającego czasu.

W 2013 roku pojawiło się pierwsze światełko w tunelu. Radni Elbląga, chcieli kupić wrak i zrobić z niego pomnik. Pojawiły się jednak głosy, że przecież Ty2-64 nie powstał w Elblągu, tylko w Wiedniu, a Elblągowi zawdzięcza tylko kocioł z zakładów Schichau, który wymieniono dopiero w roku 1986. Pomysł więc upadł i parowóz nadal niszczał na bocznicy Toruń Kluczyki.

Wydawałoby się, że na tym historia parowozu Ty2-64 się skończy, że pewnego dnia po prostu rozleci się i nawet nikt tego nie zauważy. Tymczasem dwa dni temu, gdy wracałem z eksploracji Podgórza, zauważyłem, że nasz „dziadziuś” stoi przy rampie na… Rudaku. Okazało się, że został kupiony przez Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku. W oświadczeniu dla Po Toruniu, dyrektor muzeum, Pani Katarzyna Szczerbińska-Tercjak zapewniła, że parowóz zostanie częścią ekspozycji nowo powstałej filii Muzeum w Dzierżoniowie. Ty2-64 opuści Toruń w ciągu najbliższych dni i zostanie przewieziony na Śląsk transportem samochodowym. Chociaż z jednej strony trochę przykro, że ta piękna maszyna opuszcza nasze miasto, z drugiej zaś jest coś pocieszającego w tym, że nie trafia na złom, tylko do muzeum, gdzie z godnością przeżyje pozostałe lata zasłużonej emerytury.

Edycja 10 maja 2016 r.: W niedzielę, 8 maja, parowóz został przeniesiony na lawety i tirami - w dwóch częściach (ciuchcia + tender) - opuścił Toruń udając się w swoją (najprawdopodobniej) ostatnią podróż - do Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku.
zdjęcie z 2010 r.
jw.

L   O   K   A   L   I   Z   A   T   O   R
zobacz całą mapę "Po Toruniu" >>>